KATEGORIE

wtorek, 5 sierpnia 2014

Natura, a sprawa wolności i cierpienia - część I

Zastanawia mnie ostatnio związek między naturą świata i ludzi, a dążeniem do osiągnięcia abstrakcyjnych ideałów. Ideały jako byty, które nie istnieją w rzeczywistości poza obecnością w naszych myślach (i zapisie naszych myśli) mogą być właściwie dowolne. Kto nam zabroni wyobrażać sobie świat idealny? My jednak nie żyjemy w świecie naszej wyobraźni, dlatego też zastanawia mnie czy podążanie za niektórymi bytami z tamtego świata nie jest szkodliwe dla nas?

Konkretnie chcę się wypowiedzieć na temat dwóch często spotykanych przeze mnie dążeń:

  1. Minimalizacji cierpienia,
  2. Maksymalizacji wolności

Nie jest to tyle krytyka tych dążeń, ale ich bardziej bardziej nierozsądnych wariantów.

środa, 13 listopada 2013

Dług publiczny, a Marsz Niedpodległości

Naszły mnie pewne przemyślenia w związku z niedawnym odcinkiem programu "Tak czy Nie" z udziałem Krzysztofa Bosaka, w którym jakaś mierna redaktor oraz poseł SDL wyrażali swoje oburzenie z powodu Marszu Niepodległości. W skrócie nieliczne grupy uczestników spowodowały straty finansowe w wysokości około 120 tyś zł. Poza tym marsz przeszedł bez zakłóceń. Czy zatem jest o co robić tyle szumu? Moim zdaniem nie, bo biorąc pod uwagę, że ludzi na przemarszu było około 100 tysięcy, to jeśli każdy zrzuciłby się po marne 2 zł to nie byłoby kompletnie o czym mówić. Można to porównać do strat w wysokości 300 zł na 150 osobowym weselu dla właściciela lokalu, czyli jeden z gości pijany dokonał małych zniszczeń. Nic wielkiego i nie ma o co robić szumu.

Jak to wszystko się ma do długu publicznego? Otóż ludzie, którzy teraz rzucają oskarżenia w stronę uczestników Marszu Niepodległości dokonali dla całego narodu strat w wysokości 82 tysięcy złotych na osobę w Polsce wliczając w to noworodki. Jest to krzywda wprost niewyobrażalna.

Teraz się pytam czy takie osoby i media ich broniące mają prawo atakować ludzi oburzonych z powodu sprawowania przez nich władzy?

niedziela, 3 listopada 2013

Problem islamizacji - moim zdaniem

W Europie Zachodniej możemy obserwować postępującą islamizacje i upadek cywilizacji chrześcijańskiej. Jest to problem o tyle dotkliwy, że powoli zaczyna on dotykać także Polski. Dlatego chciałbym opisać to jak go widzę.

Czytając komentarze przeciwników islamizacji w różnych miejscach w Europie natykam się często na określanie wyznawców islamu brudasami itp. itd. Mam wrażenie, że ludzie piszący takie wpisy swój sprzeciw motywują wyłącznie powodami rasistowskimi. Co szczerze powiedziawszy bardzo mnie boli z kilku powodów (o nich za chwilę).  Tak wiem oskarżenie o rasizm to stara lewicowa sztuczka i już nie działa. Ja jednak nie jestem lewakiem, ani też nie oskarżam, po prostu stwierdzam fakt.

No więc dlaczego taka rasistowska postawa mnie boli? 

Jako przeciwnik islamizacji widzę w niej tylko głupotę i słabość. Słabością jest to, że taką postawę bardzo łatwo wykorzystać przeciwko słusznej sprawie. Głupotą natomiast to, że taka postawa jest kompletnie nietrafiona. Islam to religia, a więc wrogiem naszej kultury równie dobrze może być twój świeżo nawrócony na islam sąsiad, co arab. Kolor skóry nie gra tutaj roli.

Dlaczego widzę islamizację jako problem, skoro nie z powodów rasowych? 

Powód jest prosty i być może banalny, ponieważ islam to obcy system polityczny oparty na religijny fundamentach, którego jedynym celem jest zapanowaniem na światem. Nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego jest to złe? Ja wiem, że znajdą się lewacy, którzy wręcz pragną zniszczenia obecnej kultury i zastąpienia jej czymś innym (nawet jeśli to będzie islam), ale nie do nich kieruję te słowa. Tak ogólnie to nawet, jeśli mielibyśmy islam byłby jak buddyzm, to islamizacja wciąż byłaby problemem, ale to inna sprawa. Agresywność islamu to tylko takie ułatwienie sprawy dla nas.

Co jest zatem przyczyną islamizacji i z czym powinno się walczyć?

Jednym z powodów jest słaba dzietność, która sprawia, że możemy zostać zwyczajnie zastąpieni lub też wybici z powodu zbyt małej liczby młodych mężczyzn do obrony kraju w przyszłości. No, ale to oczywisty banał znany wszystkim. Idźmy do przyczyn takiego stanu rzeczy. Słaba sytuacja gospodarcza i upadek obyczajów, co jest winą rządów lewicy, czyli na naszym podwórku: PO, PiS, SLD, TR itp. itd., a w Europie wiadomo Unia Europejska.

Za obecną sytuację odpowiada też wręcz aktywne sprowadzanie islamistów do Europy i bardzo łagodne ich traktowanie. Często nawet dawanie zasiłków za samą obecność tutaj. Kto za to odpowiada? Znowu lewica.

Dodajmy do tego aktywne zwalczanie przeciwników islamizacji, którzy oczywiście ułatwiają sprawę rasistowskimi odzywkami, więc można ich zwalczać i mieć moralną wyższość. Kto to robi? Znowu lewica.

Podsumowując zamiast pisać o brudasach, lepiej zacznij walczyć z problemem u jego źródła.

niedziela, 12 maja 2013

Lewicowość a rozum

Ogólnie rzecz biorąc uważam, że wszelka myśl lewicowa oparta jest między innymi na nadmiarze współczucia, a czasami wręcz tylko na nim. Są oczywiście też wyrachowani lewicowi zbrodniarze czerpiący korzyści na cierpieniu innych, ale ci to właściwie są wyzyskiwaczami pojawiającymi się w każdym systemie. Nie muszą oni wcale podzielać poglądów głoszonych przez ten system. Pod lupę biorę więc lewicę ideologiczną, wierzącą w głoszone bez siebie brednie.

Tak więc według mnie opiera się ona na nadmiarze współczucia, czasem argumentując swoje wywody moralnością i innymi tego typu pierdołami. Wszystko to jednak jest marne i kompletnie nic nie warte.

Czy krowa zastanawia się nad etyczną poprawnością jedzenia trawy?
Czy tygrys zastanawia się nad tym samym wobec krowy?

Nie, bo jest to całkowicie pozbawione sensu i szkodliwe. Tak samo jak źle ukierunkowane współczucie lub jego nadmiar. Przy czym należy tutaj zwrócić uwagę nad pogrubione przeze mnie fragmenty, ponieważ samo współczucie nie jest wcale niekorzystne dla naszego gatunku.

Ludzie to zwierzęta stadne, tak więc współczucie i opieka nad innymi członkami naszego stada pomagało nam wspólnie stawić czoła temu okrutnemu światu. Podobnie współczucie wobec zwierząt zgaduję, że pomogło nam je udomowić, co też przyniosło korzyści.

We wszystkim należy jednak trzymać umiar i kierować się przede wszystkim rozumem, a nie prymitywnym bodźcem współczucia wobec innego człowieka lub zwierzęcia. Nie oznacza to wcale, że mamy stać się bezdusznymi maszynami obojętnymi na cudzą krzywdę. Musimy tylko po prostu wiedzieć i rozumieć kiedy kierowanie się emocjami przynosi więcej krzywdy niż pożytku. Nie da się zbudować świata idealnego, co już zostało sprawdzone w praktyce przez komunistów. Tak więc użyjmy naszego rozumu i pomyślmy czasem czy pomagając garstce lub co gorsza zwierzętom hodowlanym nie szkodzimy czasem milionom ludzi.

sobota, 7 kwietnia 2012

Wiosna z perspektywy singla i takie tam

Jestem singlem tzn. nie mam kurwa kobiety i jestem samotny, ale singiel to ładniej brzmi i ogólnie tak z angielska, a teraz to przecież nie modnie mówić po polsku. No w każdym razie nie mam kobiety. Jest też wiosna, więc wiadomo panie zaczynają pokazywać się w nieco bardziej podkreślających kobiece kształty ciuchach, co oczywiście każdemu normalnemu facetowi działa na wyobraźnie. Nie żebym był normalny, ale zdecydowanie działa mi to na wyobraźnie. W takim razie jest kurna ciężko to czasem wytrzymać.

Jak sobie radzić w takiej sytuacji będąc singlem? Nie wiem kurwa, i nie mam też zamiaru pisać poradnika na ten temat, bo cholera nie jestem w tym ekspertem zdecydowanie, ale mnie naszły następujące przemyślenia:
  1. Mogę sobie szukać kobiety, co prawdopodobnie skończy się fiaskiem lub randką w ciemno z jakąś maszkarą. Nie żebym sam był kurwa piękny, ale jakoś mimo wszystko własna brzydota nie powoduje zaniku możliwości oceny walorów drugiej strony.
  2. Zdać sobie kurwa sprawę, że chuj z tego.
  3. Z dumą ogłosić, że nie szuka się partnerki, bo chcecie się zostać singlem, czyli kurwa kłamać dla zachowania dobrej twarzy.

Tak to mi się powtarza co roku i chyba będzie się powtarzać, aż w pkt.1. będę miał trochę szczęścia.

Swoją drogą co do związków i innych tego typu pierdół powoli dochodzę do wniosku, że lepiej jest się wiązać z kimś z rozsądku niż miłości. Oczywiście nasza literatura wychwala miłość piękną, głęboką i wieczną. No i oczywiście jest nam ona wpajana do głów. Jednak takie coś ma jedną wielką wadę: jest to kurwa fikcja. Taka miłość nie istnieje. Według mnie lepiej sobie spokojnie żyć z osobą, której się nie kocha, ale się dobrze z nią czuje i w zgodzie żyje. Można oczywiście pierdolić się dalej w te miłostki, które oczywiście skończą się pewnie rozwodem lub gorzej i koniec kurwa bajki.